Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zamknij

Historia przemyskiego Pogotowia Ratunkowego lata 1970-1980 - część 5

Lata siedemdziesiąte są okresem, w którym przemyskie pogotowie ratunkowe unowocześniło się, rozbudowując swoją strukturę, bazę lokalową i tabor.

Pojawia się nowoczesne wyposażenie medyczne a także po raz pierwszy łączność radiowa, która pozwalała na efektywniejsze wykorzystywanie karetek - nie trzeba było wracać do bazy, by móc
przyjąć następne zgłoszenie. Zlikwidowało to tzw. "puste przebiegi", podczas których zespół był wolny lecz dyspozytor nie mógł go wysłać do pacjenta. Organizacją łączności radiowej zajmowały się wojewódzkie i powiatowe kolumny transportu sanitarnego, które zadanie to miały w swoich statutowych obowiązkach.

Takie radiotelefony stanowiły pierwszą łączność w przemyskich karetkach. Rozbudowywany system łączności radiowej opierał się na ogólnopolskim schemacie działania bazowych i mobilnych stacji radiowych - radiotelefonów, który wykorzystywał określone częstotliwości fal radiowych. Dla wszystkich karetek i stacji pogotowia ratunkowego funkcjonował ogólnopolski kanał 0-10 tzw. "na ratunek". Mógł być używany w sytuacjach wyższej konieczności. Pozostałe kanały nadawczo-odbiorcze przypisane były określonym podmiotom. I tak na przykład przemyskie Pogotowie Ratunkowe obsługiwało częstotliwość na 7 kanale a Kolumna Transportu i karetki "wizytowe" na kanale 6. Rejonowe bazy i powiatowe stacje pogotowia posiadały odrębne bezkolizyjne kanały. Nadawanie i przekazywanie informacji odbywało się poprzez stosowanie odpowiednich zwrotów oraz komunikatów. Prowadzenie rozmów, które nie były związane z wykonywaniem określonych zadań, było zabronione. Nasłuch i kontrolę rozmów nadzorowali pracownicy pracowni łączności radiowej.

Lata siedemdziesiąte to także pierwsza w historii naszego pogotowia Pielęgniarka Oddziałowa. Pani Krystyna Beer przeszła do pogotowia z Izby Przyjęć Szpitala Miejskiego z końcem lat 60 - tych, a po kilku latach sumiennej pracy dyrekcja powierzyła jej funkcję oddziałowej, którą pełniła nieprzerwanie aż do końca roku 2002. Jej zadaniem była organizacja i nadzór nad pracą personelu średniego i niższego, rozliczanie sprzętu, leków, prowadzenie statystyk dokumentacji itp.

W okresie tym pojawiają się pierwsze wyspecjalizowane zespoły ratunkowe. W oparciu o nowe ambulanse "Nysa" powstały zespoły reanimacyjne (pierwszy w 1975 roku) oraz neontologiczne przeznaczone do transportu i ratowania najmłodszych pacjentów - noworodków. W zespołach tych na wyposażeniu znajdował się najnowocześniejszy wówczas sprzęt medyczny - respiratory, defibrylatory, ssaki mechaniczne, inkubator.

Sam rok 1970 to także pierwszy w historii przemyskiego pogotowia ratunkowego wypadek o charakterze zdarzenia masowego. Wcześniej do takiej akcji przemyskie karetki jeszcze nie wyruszały, co nie oznacza, że nie czyniono przygotowań na taki przypadek. Tak opisuje je śp. pani Irena Piwko pielęgniarka - dyspozytor:

"(..) W przypadku zbiorowych wypadków obowiązywały specjalne procedury. Instrukcja zobowiązywała do natychmiastowego stawiennictwa w pracy. Trzeba było załatwić dodatkowe karetki, a lekarz musiał Stacja Pogotowia Ratunkowego przy ul. Słowackiego 98. Dyspozytornia. II polowa lat 90-tych zabrać ze sobą tzw. kufer medyczny ze specjalną zawartością opatrunków i leków. Kufrem na co dzień opiekowały się pielęgniarki ambulatoryjne, sprawdzały jego zawartość, wymieniały zestawy, sterylizowały gaziki. Kufer zawsze musiał być przygotowany, bo przecież nikt nie potrafił przewidzieć, kiedy dojdzie do tragicznego zdarzenia. Teraz są gotowe zestawy, a za moich czasów wszystko robiłyśmy ręcznie i od podstaw (..)".

Do wypadku doszło 20 maja, a tak opisał go red,. Jan Miszczak na łamach gazety "Życie Przemyskie":

Autokar Jelcz wiozący wycieczkę z Włodawy, zniszczony w wypadku w dniu 20 maja 1970. Fot. J. Leśniewski "Była środa 20 maja. Autobus marki "Jelcz" należący do Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej przy Prezydium MRN we Włodawie woj. lubelskie znajdował się na trasie pomiędzy Kuźmina a Leszczawą. Przewoził właśnie wycieczkę składającą się z 35 osób. Byli przedtem w Zakopanem i Krynicy, zwiedzili Bieszczady - i teraz podążali w kierunku Przemyśla. W autokarze było gwarno i wesoło, podziwiano piękne okolice. Zjeżdżali właśnie ze stromej góry, u stóp której leży wieś Leszczawa. W pewnym momencie autobus zaczął nabierać gwałtownej szybkości. Minęło zaledwie kilka sekund, gdy usłyszeli krzyk kierowcy: «trzymać się hamulce nie działają». Chwilę potem nastąpiło potężne uderzenie. Na ostrej serpentynie rozpędzony autobus nie zdołał utrzymać się na szosie. Przeciął betonową barierę i runął w przepaść. Skarpa w tym miejscu miała 17 m wysokości. "Jelcz" wyskoczył z niej i przez 27 metrów leciał w powietrzu, by następnie z ogromną siłą uderzyć o ziemię. Potoczył się jeszcze kilkanaście metrów i przechylił na lewy bok. Większość pasażerów nie wiedziała już w tym czasie, co się stało. Chwilę po tragicznym wypadku przejeżdżał tamtędy niezidentyfikowany dotąd autobus wycieczkowy który natychmiast zatrzymał się, a jego pasażerowie udzielili pierwszej pomocy poszkodowanym. Postawili "Jelcz" na kołach i z jego wnętrza poczęli wydobywać rannych. Zawiadomiono pogotowie ratunkowe i milicję. Natychmiast na miejsce wypadku podążyły karetki z Przemyśla, Leska i Ustrzyk Dolnych, a także sanitarki wojskowe. Udał się tam także nasz fotoreporter. "Jelcz" był niesamowicie pogruchotany. Ani jeden fotel wewnątrz nie znajdował się na swoim miejscu. Karoseria była porozdzierana, szyby powybijane. Akcja ratunkowa przebiegała niezwykle sprawnie. Rannych przewożono do Szpitala Miejskiego w Przemyślu, gdzie pomocy udzielał dosłownie cały personel. W tym czasie byliśmy już w szpitalu i widzieliśmy nie kończący się sznur karetek, bez przerwy zwożących poszkodowanych. Był to niesamowity widok. Nikt spośród 35 pasażerów nie wyszedł z wypadku bez szwanku. Śmierć na miejscu poniosła 23-letnia Jadwiga Marciocha, a Krystyna Dębska zmarła skutkiem odniesionych obrażeń w kilka chwil po przewiezieniu do szpitala. Stan pozostałych osób był również bardzo poważny. Nazajutrz rozmawialiśmy z ordynatorem oddziału chirurgicznego Szpitala Miejskiego dr Stanisławem Gocalem. Dowiedzieliśmy się, że w krytycznym stanie znajduje się jeszcze jedna ofiara wypadku. Doznała ona rozległego złamania czaszki z wypadnięciem mózgu i nie odzyskała jeszcze przytomności. Stan pozostałych osób nie budzi obaw - mimo, że jest bardzo poważny skutkiem ciężkich obrażeń, a zwłaszcza skomplikowanych złamań, m.ni. kręgosłupów. 5 osób lżej rannych przewieziono do Garnizonowej Wojskowej Izby Lekarskiej. W szpitalu przeprowadziliśmy krótką rozmowę z kierowcą autobusu, który mimo odniesionych ran mógł już powiedzieć nam kilka zdań o tragicznym wypadku. Jego zdaniem zupełnie niespodziewanie zawiodły hamulce. Próbował w tym czasie różnych metod zatrzymania pędzącego pojazdu - niestety bezskutecznie. Przed nim była już tylko skarpa".

Niestety to nie był ostatni wypadek autokaru w tym miejscu. "Zakręt śmierci" w Leszczawie jeszcze dwa razy o sobie przypomni, pochłaniając kolejne ofiary.

W roku 1975 dochodzi do nowego podziału administracyjnego Polski, w wyniku którego powstaje województwo przemyskie. Ma to także wpływ na kształt struktur służby zdrowia. W dniu pierwszego czerwca 1975 r. zarządzeniem wojewody przemyskiego w sprawie utworzenia Wojewódzkiej Kolumny Transportu Sanitarnego w Przemyślu, dochodzi do przemianowania powiatowej kolumny na jednostkę wojewódzką - WKTS w Przemyślu. Wojewódzka Kolumna Transportu Sanitarnego zostaje jednostką w pełni samodzielną, podległą organizacyjnie i budżetowo wojewodzie przemyskiemu. Nadzór bieżący nad kolumną sprawuje lekarz wojewódzki, Dyrektor Wydziału Zdrowia Opieki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Przemyślu. Jeszcze w tym samym roku decyzją pierwszego wojewody przemyskiego, Zdzisława Cichockiego, następują przenosiny WKTS z lokalizacji przy ulicy Tarnawskiego 6 na Plac Unii Brzeskiej pod numer... nomen omen 6. Poprzedni użytkownik tego obiektu, jakim było Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji, przeniósł się w tym czasie do nowych pomieszczeń w bazie przy ulicy Lwowskiej.

Lokalizację tę przemyska WKTS będzie wykorzystywać aż do roku 1990 czyli do momentu wyprowadzki do nowo wybudowanej bazy przy ulicy M. Cassino.

Zaś samo pogotowie ratunkowe pozostaje jeszcze w "swojej kolebce" przy ulicy Wodnej 13, będzie tam aż do roku 1984. W latach osiemdziesiątych zajdzie w nim wiele zmian, wiele się też wydarzy.

 

 

 

Metryczka

Metryczka
Wytworzono: 2021-02-12 11:43 przez:
Opublikowano: 0000-00-00 00:00 przez:
Podmiot udostępniający: Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu SPZOZ
Odwiedziny: 2812

Rejestr zmian

  • Brak wpisów.

Banery/Logo